Domy mają fizjonomią wiek swój napisany na czole – wernisaż w Romanowie

25 lutego 2024 roku w Muzeum Józefa Ignacego Kraszewskiego w Romanowie odbył się wernisaż wystawy pt. Domy mają fizjonomią wiek swój napisany na czole – o ziemiańskich siedzibach Kraszewskich i Janie – ziemianinie wyjątkowym. Wystawa została przygotowana w ramach cyklicznych spotkań Tradycje dworów szlacheckich, Romanów Kraszewskich, ich sąsiadów i gości. W bieżącym roku okazją było również upamiętnienie nestora rodu Kraszewskich – Jana, w związku z przypadająca 160. rocznica jego śmierci.

Bez korzeni, bez dziedzictwa nie możemy w pełni zrozumieć ani teraźniejszości, ani przyszłości. Pamiątki materialne też należą do dziedzictwa. Historia każdego rodu, magnackiego, jak i tego ziemiańskiego, który zapisał się tylko w dziejach lokalnych społeczności, jest niezwykle ważna dla tworzenia tożsamości. Jest tylko cząstką, ale z takich cząstek składa się dziedzictwo, które mamy obowiązek pielęgnować.

Informacje o pochodzeniu rodu Kraszewskich czerpiemy z Monografii Domu Kraszewskich vel Kraszowskich Jastrzębczyków, opracowanej przez Kajetana Kraszewskiego i wydanej w Poznaniu u Zoerna w 1860 r. Kraszewscy wywodzili się z Kraszewa na Mazowszu. Z czasem ród podzielił się na kilka linii: mazowiecką, wielkopolską, małopolską, wołyńską i litewską. Jan, nestor rodu, urodził się w 1789 roku. Jego rodzicami byli Elżbieta Skarbek- Michałowska, herbu Trzaska, i Kajetan Kraszewski, herbu Jastrzębiec. Kajetan, dziedzic Buzówki w województwie bracławskim, nosił tytuł Łowczego Trembowelskiego. Jan bardzo wcześnie stracił rodziców: najpierw zmarła matka (Jan miał wówczas kilka miesięcy), a cztery lata później, ojciec. Nasz bohater wychowywany był przez dalekich krewnych: Bogusława Kraszewskiego, pułkownika Petyhorskiej Brygady Wielkiego Księstwa Litewskiego i jego brata, wice brygadiera Antoniego.  Opiekunowie ci, zgodnie z wolą Łowczego, sprzedali jego majątek, a Jana oddali na naukę do szkół pijarskich w Lubieszowie. Ciekawostką jest, że Janem chciał zaopiekować się również Wincenty Potocki, podkomorzy koronny. Zażądał nawet, aby mu przysłano Jana na wychowanie do Paryża.

Gdy Jan osiągnął pełnoletność,  za pieniądze ze sprzedanego majątku ojca, zakupiono mu majątek na Polesiu – Borowę. Majątek był spory,  miał okazały dwór, ale położenie jego było bardzo niekorzystne: w głębi mrocznych borów (nazwa Borowa bardzo do niego pasowała), prawie całkiem odcięty od reszty świata i wyglądający jak prawdziwa pustynia. Dojazd odbywał się przez bagna, co na wiosnę podczas roztopów było nie lada wyczynem.  Jan zdecydował zamienić Borowę z majorem Józefem Kraszewskim, dalekim kuzynem,  na Dołhe i Peresudowicze w Prużańskim. Peresudowicze wkrótce utracił wskutek procesu granicznego. Pozostało więc mu tylko Dołhe. Ale był wolny i u siebie. Korzystał z wolności ochoczo. Był niezależny, posiadał fortunę. Zmianę w tym trybie życia wprowadziła panna Zofia Malska. Jan poznał Zofię. Poznać ją i pokochać było jedno,bo wdziękiem, urodą i przymiotami serca oraz ukształceniem umysłu powszechne uwielbienie sobie jednała. Siostry panny Malskiej mieszkały w sąsiedztwie Jana: Konstancja  była zamężna z Kazimierzem Moraczewskim, a Józefa  z  Józefem Szwykowskim. Ojciec Józefa, Pan Podkomorzy Piotr Szwykowski, był żonaty z rodzoną siostrą żony Pana Błażeja Malskiego, Karoliną Nowomiejską. Na skutek tych koligacji, między Prużańskim a Romanowem, były częste kontakty.

Jan pełnił wiele godności: sędziego granicznego, sędziego ziemskiego, prezydenta ziemskiego, asesora sądu granicznego głównego, izby kryminalnej, wreszcie chorążego prużańskiego. Adam Pług tak pisał o Janie w Księdze Jubileuszowej dla uczczenia pięćdziesięcioletniej działalności literackiej Józefa Ignacego Kraszewskiego: Był od natury obdarzony niezwykłymi przymiotami. Przy męskiej, dziarskiej postaci i typowo polskim, pięknym obliczu, odznaczał się jowialnym humorem, bystrością umysłu i darem spostrzegawczym i narracyjnym. Nie brakło mu weny poetyckiej, muzykę lubił i uprawiał, władał piórem, gawędziarzem był niesamowitym. Czytał wiele, miał doskonałą pamięć, cytował seriami wiersze Naruszewicza, Mickiewicza, Karpińskiego. Z tym ostatnim, autorem najpiękniejszych polskich kolęd,  nawet się przyjaźnił. Był wykonawcą jego testamentu i otrzymał pamiętniki, które do druku przepisała pani Zofia. Znał doskonale łacinę, nieźle język niemiecki i wybornie język francuski.

Przyszły chorąży prużański był też dobrym gospodarzem. Majątek, z którego uczynił gniazdo rodzinne rodu Kraszewskich, prowadził w sposób nowatorski. Kopał rowy dla osuszenia bagien, stawiał budynki gospodarcze, wydobywał torf na opał i założył jedną z pierwszych na Litwie cukrowni, produkującą na własne potrzeby. Lubił polowania, utrzymywał nawet sforę chartów.

Dwory ziemiańskie z reguły orien­towane były na godzinę 11, tak, aby  ich każda ściana była w ciągu dnia choć przez krótki czas na­sło­necz­niona, stawiane często na niewielkim wzniesieniu i otaczane parkiem, stanowiły dominantę architektoniczną całego założenia. Przy budowie uwzględniano często francuską regułę entre cour et jardin – polegającą na sytuowaniu dworu między dziedzińcem a ogrodem. Względy re­pre­zen­tacyjne decydowały też o tym, że dwory, w od­róż­nie­niu od wiejskich chat, budowano do drogi zawsze frontem, nigdy bokiem.  Aż do połowy XVIII w. siedziby ziemiańskie wznoszono głównie z drewna – wybór tego właśnie materiału częściowo podyktowany był tradycją, ale drewno było też budulcem stosunkowo tanim i łatwo dostępnym, a i konstrukcja dworów drewnianych nie była skomplikowana. Stawiano je najczęściej z drzewa sosnowe­go lub, bardziej cenionego, modrzewiowego, które powszechnie uznawano za budulec odporny na gnicie i dobrze sprawdzający się w naszym klimacie. Dwory kryto gontem.

W XIX wieku wiele dworów budowano już z cegły lub kamienia. Często wyposażano w podwójne ściany wewnętrzne, przedzielone pustą przestrzenią z izolującą warstwą powie­trza, dzięki czemu latem zapewniały wnętrzom przyjemny chłód, zimą zaś kumulowały ciepło. W XIX wieku upowszechniły się także podwójne okna, które jeszcze w XVIII stuleciu uchodziły ze godne potępienia marnotrawstwo z uwagi na wysoką cenę szyb. Pokoje, zwykle przechodnie (w tzw. amfiladzie), nie miały określonego przeznaczenia, stąd wyróżniano je nie z uwagi na pełnioną rolę, lecz kolor ścian – zamiast jadalni, bawialni czy sypialni istniały pokoje żółte, niebieskie bądź zielone, w których sypiało się, jadało i bawiono. Sytuacja zmieniła się w XIX wieku kiedy już wydzielano pomieszczenia na pokoje gościnne, dziecięce, palarnię czy łazienkę, będącą zupełną nowością. W zamożniejszych dworach kuchnie sytuowane były nawet w oddzielnych budynkach. Człowiek w XVIII w. właściwie nigdy nie był sam, człowiek wieku XIX natomiast zaczął cenić sobie prywatność.

Na wystawie zostały zaprezentowano dworki, w których mieszkali Kraszewscy: Dołhe, Romanów, Stary Kuplin, Pieńki, Honiatycze, Omszanę… Przypomnieliśmy również ziemiańskie siedziby Józefa Ignacego Kraszewskiego na Wołyniu: Omelno zwane Omylnem (1837-1840), cudowny Gródek, gdzie pisarz mieszkał w latach 1841-1849, tak przypominający Kraszewskiemu Romanów. W muzeum znajduje się przepiękna akwarela pędzla Józefa Ignacego Kraszewskiego prezentująca ten dwór (do obejrzenia na ekspozycji stałej, w sali litewsko-wołyńskiej). Po Gródku pojawił się Hubin (1849-1853). I wreszcie Żytomierz i dom przy ul. Małej Berdyczowskiej, gdzie mieszkał pisarz w latach 1854-1859.

Józef pisał w liście do Matki: Nigdy mi nie przeznaczono posiedzieć dłużej gdziekolwiek: Romanów, Lublin, Dołhe, Świsłocz, Wilno. Omelno, Gródek, Hubin, a na ostatku Żytomierz. Przesadzam się w coraz nowe życie i w końcu musi mina to zabraknąć siły.

W II połowie XIX wieku ważne miejsce zajmowała w siedzibie zie­miań­skiej biblioteka. Gromadzenie księgozbioru stało się swoistym rodzajem patriotyzmu. Biblioteka świadczyła często o majętności domu, gdyż po liczbie posiadanych książek można było w XIX stuleciu ocenić zamożność ziemiańskiej ro­dziny: o ile w uboższych dwo­rach zajmowały one ledwie jedną czy dwie półki, o tyle w najbogatszych prze­zna­cza­no do tego osobne pomieszczenie. Znajdowały się tam oszklone szafy i wy­god­ne, przeznaczone do lektury fote­le i szezlongi, usta­wia­no pulpity do nut, sztalugi oraz duży stół, na którym znajdowały się gazety i albumy. W Romanowie czytało się dużo. Już za czasów Malskich. Tu: Jak dziadka, babkę, tak i wuja interesowało wszystko, co się w kraju i za granicą działo, czytano chciwie, rozprawiano wiele. Co nie mogło się dostać drukowanym, przepisywano.

Piękna biblioteka była również w Dołhem, w której interesujące zbiory posiadał Bogusław Kraszewski. Składała się na nią humanistyczna część zbiorów Kajetana, pochodząca z Romanowa, zbiory z Dołhe oraz własne Bogusława. Wśród kolekcji około 1000 rękopisów ważną pozycję stanowił podarowany przez Edwarda Rożnowskiego, wnuka po kądzieli Józefa Wybickiego, tekst pieśni legionowej Jeszcze Polska nie umarła. Bogusław wykonał 24 faksymile tego tekstu i rozesłał do większych bibliotek polskich. Kazia Kraszewska zgromadziła ponad dwa tysiące tomów w swoim dworku we wspomnianych wyżej Honiatyczach. Wśród książek znalazło swoje miejsce ok. 260 listów pisarza do Lucjana, uporządkowanych i zamkniętych w specjalnej szkatułce. Oczywiście wielkie zbiory posiadał Józef Ignacy Kraszewski, ale tych w Romanowie nigdy nie było.

Na wystawie, w odtworzonej bibliotece dworskiej zaprezentowano przede wszystkim rękopisy Józefa Ignacego Kraszewskiego:

  • trzytomowa powieść Józefa Ignacego Kraszewskiego Starosta Warszawski z 1875 r., dar Janusza Kraszewskiego;
  • Dziennik podróży do Odessy ze szkicownikiem, pisany od 15 czerwca do 23 sierpnia 1843 r., rysunki i szkice z podróży, pisany ołówkiem i atramentem;
  • oraz ostatni zakup: powieść Psiawiara, pisaną od 14 czerwca do 1 lipca 1883 r. w więzieniu w Moabicie w Berlinie; nie ukazała się nigdy jako książka, drukowana była w odcinkach na łamach Kłosów w 1884 roku;

Z romanowskich zbiorów pochodzą również:

  • Pamiętnik Konstancji Łozińskiej Staniszewskiej, 53 kartki z tekstami rękopiśmiennych wpisów i rysunkami, z luźną karteczką z zasuszonymi kwiatkami zabezpieczoną celofanem, wpisy pochodzą z lat 1884 i 1888, m.in.. Kajetana Kraszewskiego, Franciszka Kraszewskiego;
  • elementarz Kajetana Kraszewskiego dla syna Bogusława Czytanie słów z 1863 r., zawierający 32 kartki;
  • Sztambuch Pamiątki Ludowiki Krukowskiej z Podola na Wołyniu, 62 karty oprawione w półskórek w tekturowym etui, na kartkach znajdują się okolicznościowe teksty, rysunki. Na jednej z kart rysunek umieścił J. I. Kraszewski – postać szlachcica datowany Kisiele, 1848, sygnowany J.I.K.;
  • Album akwarel i zdjęć z Kuplina i Honiatycz, w płóciennych okładkach wraz z 12. kartami ze zdjęciami, m. in. Lucjana Kraszewskiego.

Białym krukiem zbiorów i wystawy jest Akt nadania Błażejowi Malskiemu rangi chorążego w Korpusie Husarzy Narodowych z podpisem Stanisława Augusta, z 1871 r.

Ale to nie wszystkie skarby. Dzięki życzliwości dyrekcji i pracowników Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Hieronima Łopacińskiego w Lublinie do Romanowa powróciły, chociaż na chwilę, zbiory, które kiedyś tu były, w bibliotece Malskich i Kraszewskich. Oczywiście jest to tylko niewielka ich część, symbololiczna. Oto one:

  • Retif de la Bretonne Nicolas Edme, Les françaises wydane wNeufchâtel w 1786 roku, z pieczątką Krzysztofa Kraszewskiego oraz odręczną notatką, że książka należała do Błażeja Malskiego, dziadka Józefa Ignacego Kraszewskiego;
  • Kluk Krzysztof, Zwierząt domowych i dzikich osobliwie krajowych, historii naturalnej początki i gospodarstwo, z biblioteki Kajetana Kraszewskiego, z pieczęcią, z 1797 r.
  • Statut Wielkiego księstwa Litewskiego, z odręcznym podpisem Kajetana Kraszewskiego;
  • z 1737 roku Sehnell Anselm, Cursus philosophiae Aristotelico-Thomisticae abbreviatus…, z odręcznym podpisem Lucjana Kraszewskiego;
  • Delisle de Sales Jean Baptiste Isoard, Histoire philosophique du monde primitif par l’auteur de la Philosophie de la nature, wydana w Paryżu w 1793 roku ;
  • Dolbreuse ou l’homme du siècle, Amsterdam, 1783, z pieczątkami Kajetana oraz Krzysztofa Kraszewskich.

Spotkaniu towarzyszył niezwykle ciekawy wykład profesora Andrzeja Markowskiego O języku w dziewiętnastowiecznych dworach.

Wystawa czynna od 25 lutego do 31 maja 2024 roku. Dyrektor i pracownicy Muzeum serdecznie zapraszają.

Zdjęcia: Zuzanna Janosz

Scroll to Top