Cz. X – Kraszewski i „Czas” – ad vocem
Józef Ignacy Kraszewski miał wiele pasji. Jedną z nich, zajmującą wiele miejsca w działalności twórczej autora Starej baśni, była publicystyka. Kraszewski nie tylko pisał artykuły, redagował i wydawał periodyki, ba, miał swoją własną drukarnię, ale również wypowiadał się na temat prasy. Jest uznawany za jednego z pierwszych europejskich i pierwszego polskiego teoretyka prasy. Dokonał analizy komparatystycznej polskich i zagranicznych periodyków. Po raz pierwszy przeanalizował prasę angielską i francuską w „Tygodniku Petersburskim” w 1838 r. Temat podejmował później kilkakrotnie, między innymi w „Gazecie Warszawskiej”, ale najobszerniej zajął się tą tematyką w szkicach „Gawędy o literaturze i sztuce”, wydanej we Lwowie w 1857 r. nakładem Karola Wilda.
Wśród tytułów, które analizował, znalazł się „Czas” – konserwatywny dziennik informacyjny i polityczny, ukazujący się od 1848 r. w Krakowie. O walorach „Czasu” wypowiedział się pisarz w wymienionych wyżej „Gawędach o literaturze i sztuce” (ortografia oryg.):
„Spójrzmyż teraz bezstronnym okiem, z uwagą na stan dziennikarstwa naszego i przymierzmy do wymagań naszych choć może zawczesnych to co dziś istnieje, nie zapominając o okolicznościach ubocznych które wole ograniczając, niespełna to czynić dozwalają, co byśmy chcieli i mogli. […]. Na czele, słusznie tu postawić należy, najlepszy z dzienników naszych wychodzących, świeżo dodatkiem literackim zbogacony i codzień wziętości nabywający Czas krakowski. Omijamy w nim dział polityki, redagowany najlepiej i wymaganiom chwilowym odpowiednio; przechodzim od razu do odcinku literackiego i korespondencji tyczących się tylu prowincij, które Czas głównie ma przedstawić. Plan świeżo od nowego roku przyłączonego dodatku, wypełnia dobrze zakres jaki musiemy działalności dziennika naznaczyć, przedtem jednak Czas, wyborny jako gazeta polityczna, (nie dopytujemy tu dążności, ale oceniamy materjalną pracę redakcji), stronę literacką miał niezmiernie słabą.
Autor dostrzega również wady Czasu, między innymi jego prowincjonalność, brak solidnej analizy nowych dzieł literackich, brak jedności […] niedostatek wybitnego kierunku […] że nie wyrobił sobie stanowiska odrębnego, wyższego, niezależnego, dominującego, o który mu było łatwo.
Ale ma nadzieję Kraszewski, że dodatek literacki wypełni te luki, a fakt, że dodatek taki powstaje, jest dla pisarza dowodem, że dostrzeżono te braki, skoro sama potrzeba tego dodatku i myśl jego teraz powzięta, przekonywa że uznano niedostatecznym Czasu rozwinienie i zakres. Pierwsze numera jak najlepiej wróżą.
W ślad za pozytywną oceną „Czasu” nadeszła współpraca. W 1864 r. korespondencję w tym celu podjął z Kraszewskim Lucjan Siemieński, redaktor naczelny „Czasu” (Jakubek 2005). Pisał do autora „Starej baśni”:
„Pragnęlibyśmy bardzo, żeby szanowny pan zajął się wspieraniem naszego dziennika swojem piórem. Czy to będą obrazki luźne, czy listy mające formę pogadanek, wszystko to będzie dla nas pożądane. Rzeczy zagraniczne mogą tylko w małej wchodzić razie o ile naszą sprawę interesują. Zresztą sam pan wie najlepiej, czego publiczność żąda teraz. […] Jeżeli to będzie zbiór obrazków stanowiących całość, to oprócz tego uważa pan łaskawy kiedy niekiedy napisać jaki list w kształcie felietonów paryskich.”
Od 1865 r. zaczęła się ukazywać stała rubryka, będąca częścią działu literacko-artystycznego pt. „ Tygodnik paryski”. Autorem rubryki był Józef Ignacy Kraszewski, a traktowała ona o wydarzeniach kulturalnych w Paryżu i ogólnie we Francji.
Jak zauważa wybitna znawczyni polskiego ruchu dziennikarskiego – profesor Alina Słomkowska, była to jedyna gazeta, którą pisarz tak ocenił: „Kraszewski dokonał oceny ważniejszych dzienników polskich. W zasadzie pozytywnie ocenił tylko konserwatywny „Czas”, wydawany w Krakowie, jako pismo zajmujące się wszechstronną tematyką, w tym i problematyką literacką.”(Słomkowska 1974).
W 1866 r. Kraszewski miał zamiar osiedlić się w Krakowie. Starał się o objęcie katedry literatury polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, a równocześnie myślał o objęciu funkcji redaktora „Czasu”. Gazetę miał zakupić Mieczysław Waligórski, właściciel „Dziennika Poznańskiego”, z którym Kraszewski znał się z okresu prowadzenia „Gazety Polskiej”. W tym celu Waligórski wybrał się do Krakowa w styczniu 1868 r. , ale, niestety, do miasta nie dotarł, zmarł w drodze. Kraszewski miał zamiar zmienić charakter pisma z konserwatywnego na liberalny, demokratyczny, odzwierciedlający jego własne poglądy. „Czas” zakupił jednak hrabia Potocki i gazeta pozostała konserwatywna. W latach 70. ogromne wpływy na kształt gazety mieli stańczycy. Pisarz na pewno nie zgadzał się z linią ideologiczną „Czasu”, polemizował z nim, między innymi w prowadzonym przez siebie „Tygodniu Politycznym, Naukowym, Literackim i Artystycznym” oraz w Listach Drezdeńskich, ukazujących się w krakowskim dzienniku „Kraj” (opozycyjnym wobec „Czasu”). Krytyka ta czasem nie była pozbawiona epitetów bardzo dosadnych: stary rzezaniec, paralityk, czy kościotrup.
I dziś spotykamy oceny „Czasu” podobne tym z „Gawęd o literaturze i sztuce”. Przytoczmy choćby dwie z nich: Krakowski „Czas” reprezentował najwyższy poziom merytoryczny i dziennikarski. Mimo jednoznacznego zabarwienia politycznego zwykle zajmował wyważone i umiarkowane stanowisko, co dowodzi wysokiego poziomu kultury politycznej. Dowodem jego renomy był fakt, że należał do nielicznych polskich pism kolportowanych we wszystkich zaborach oraz to, że był komentowany w prasie zagranicznej, która powoływała się na niego jako wiarygodne źródło. (Drobiszewski 1968).
Spośród innych XIX-wiecznych pism, „Czas”, oprócz doskonałego oraz zgranego zespołu, wyróżniał się jeszcze sprawną organizacją redakcji. Był nowocześnie zorganizowanym przedsiębiorstwem, z opłacanym, stałym personelem redakcyjnym i administracją, gdzie wszelkie uchwały podejmowano kolegialnie. Na wysoką ocenę dziennika wpływał nie tylko rozbudowany serwis informacyjny, wzbogacony krajowymi i zagranicznymi korespondencjami, ale przede wszystkim wysoki poziom artykułów, poważnych wypowiedzi, rozważań i dyskusji, co czyniło go autorytetem i wyrocznią (Bańdo 2010).